Znaleźć miejsce na ziemi...


Przystanek – Kadıköy!                

Kadikoy to pierwsze miejsce, do którego się udaję po przylocie do Turcji i ostatnie, które odwiedzam przed wylotem. Niektórzy powiedzą, że nie ma w nim nic szczególnego, że jest podobne do tysiąca innych miejsc w Stambule, ale ja uważam, że to jest trochę tak jak z miłością. Są miliony mężczyzn/kobiet na świecie, niektórzy/niektóre są podobni/podobne do siebie, ale naprawdę kocha się tylko jednego/jedną. Przeważnie… :) Dziś o dzielnicy przyjaznej, nowoczesnej, ale wciąż tętniącej orientalnym życiem Turcji.     

Na początek legenda    

Wszystko, co związane z dzielnicą Kadikoy (685r. p.n.e.), zawdzięczamy Byzasowi – synowi greckiego króla Nisosa i założyciela Bizancjum (667r. p.n.e.). Zgodnie z opowiadaną historią, pewnego dnia Byzas wybrał się do wyroczni, żeby poznać swoją przyszłość. Wyrocznia nakazała mu wybudowanie nowej kolonii o nazwie „Ziemia Ślepców” – Chalcedon. Miejsce to znajdowało się na wschodnim wybrzeżu cieśniny Bosfor. Dlaczego taka nazwa? Cóż, mieszkańcy Chalcedonu nie zorientowali się, że zachodnia strona Bosforu jest lepsza pod względem strategicznym i przez wiele lat byli niewolnikami wroga. Sytuacja zmieniła się w momencie powstania Imperium Osmańskiego. Po tym wydarzeniu, zmieniono nazwę na "Kadi Koy", czyli „wioska Quadi” (Quadi – sędzia religijny). Kilka lat później Kadikoy stało się jednym z najważniejszych miejsc w całym Bizancjum. W 1928 roku stało się oddzielną dzielnicą Stambułu. Obecnie sąsiaduje z dzielnicami: Uskudar, Maltepe, Kartal i Umraniye.


A teraz?

W żadnym innym miejscu na świecie nie widziałam tylu zapachów, kolorów, szczęśliwych ludzi, sklepów, restauracji, barów, kawiarni i kin. Stambuł może być naprawdę dumny! Najbardziej popularna ulica – Bagdat Caddesi – daje możliwość spróbowania tradycyjnych dań kuchni tureckiej (ale także uniwersalnych światowych dań z „najlepszych” fastfoodów) i kupienia modnych ciuchów (uwaga, drogie Panie!). Czas teraz na dobrą radę jeśli chodzi o zakupy…   

Któregoś razu szłam ulicą z moim mężczyzną i zobaczyłam bardzo ładną torebkę (nie była to podróbka jakiejś drogiej marki, bo w takich akcesoriach nie gustuję). Weszliśmy do sklepu i spytaliśmy o cenę. Bagatela, 30TL. Nieźle, ale za taką małą torebkę nie chciałam płacić aż tyle. Wyszliśmy i kawałek dalej był sklep, w którym zobaczyłam tę samą torebkę z ceną… 15TL! Kupiłam i jestem przekonana, że niczym nie różniła się od tej droższej. Dlatego właśnie, jeśli chcecie coś sobie kupić, sprawdźcie w sąsiednich sklepach. Być może tam jest taniej, a jak ktoś lubi, to może spróbować targowania. Ja jednak za tym zwyczajem nie przepadam.


O ile nie lubię zakupów „ciuchowych”, o tyle przepadam za spożywczymi, ale tylko tymi robionymi w Kadikoy. Jeśli tam będziecie (a może już byliście), zobaczycie największy spożywczy bazar w Turcji. ;) Ja zobaczyłam i się zakochałam.  Świeże warzywa, owoce, ryby, mnóstwo rodzajów oliwek i dużo, dużo więcej. Jestem przekonana, że możecie tam kupić każdą przyprawę, której poszukujecie. Byłam szczęśliwa i oszołomiona. Nowe zapachy, kolory…, a wszędzie sprzedawcy, którzy twierdzili, że ich towar jest najlepszy. Nie wiem jak Wy, ale ja mogłabym wydać tam wszystkie moje pieniądze.                    

Chciałabym polecić jeszcze coś… Sklepy z książkami, antykwariaty, second-handy – nazwijcie to, jak chcecie. Zapach starych płyt winylowych i książek to dla mnie – poniekąd filologa i dziennikarza – zapach najlepszych perfum. :) W takich miejscach można kupić też nowe książki, ale nie ma to jak używana, ta, która ma historię. Kadikoy jest znane z ogromnej ilości księgarń i szkół językowych. To popularne centrum edukacyjne. :)        

Mieszka tam wielu otwartych ludzi i zwolenników europeizacji, wolności i tym podobnych kwestii, stąd obecnie na terenie dzielnicy dochodzi do licznych protestów, koncertów antyrządowych i manifestacji. Nie spotkałam się jednak z żadną przykrą czy niebezpieczną sytuacją.             

Byczek Altiyol                 

W środku zakupowej części Kadikoy stoi naturalnej wielkości pomnik byka. Jeso imię – Altiyol – oznacza tyle co „sześć dróg”. Drogi te prowadzą do domów, szkół, Bazaru Wtorkowego. Niestety, z cudem graniczy możliwość zrobienia zdjęcia bykowi, bo pełno tam jest turystów, a także Turków, dla których jest to miejsce zbiórki przed imprezą. Żeby mieć pewność powrotu do Stambułu, należy byka dotknąć. Ja nie dotknęłam, a wróciłam. :)

Haydarpasa…

Stara stacja kolejowa wybudowana w 1906 roku. To tędy jeździł słynny Orient Express. Dla mnie przypominała stację z filmu „Harry Potter i kamień filozoficzny” – ma taki londyński klimat. Obecnie ktoś chce z niej zrobić hotel. I cóż, hotel byłby piękny i oryginalny, ale czy warto przekazać tak ważny zabytek na użytek publiczny?

Na koniec fotorelacja i krótkie oświadczenie: „Kocham Kadikoy!”      

PS Na romantyczny spacer polecam nabrzeże letnim wieczorem... :)

 
 























POZDRAWIAM :)


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tureckie marki odzieżowe

Nasze przygody z cig kofte (bez mięsa) :)

Ramazan geldi!