Eskisehir, część 1. "Szybki pociąg"

Wbrew polskiej rzeczywistości i temu, co dzieje się w PKP, kocham jeździć pociągiem. Moja przygoda z koleją rozpoczęła się w dzieciństwie i trwa nadal. W pociągach spędziłam naprawdę dużo czasu. Zdążyłam się przyzwyczaić i dlatego nie straszne mi opóźnienia, ścisk czy niemili konduktorzy, ale owszem, wolałabym podróżować wygodniej. Moje uczucie do pociągów spowodował, że męczyłam swojego faceta o wycieczkę szybkim pociągiem jeszcze zanim odbył się próbny kurs. :)

Pociąg krąży na trasie Stambuł-Eskisehir-Ankara. Skromna droga póki co, ale podobno wkrótce mają zostać otwarte nowe połączenia. W każdym razie, od pewnego czasu można już kupować bilety on-line. Początkowo była taka możliwość na 3 dni przed wyjazdem, ale teraz nie ma już takiego limitu. Kupiliśmy więc nasze dwa tygodnie wcześniej i zapłaciliśmy 35TL za osobę w dwie strony (normalnie bilet w dwie strony dla jednej osoby kosztuje około 90TL). Okazja niesamowita i z tym większą przyjemnością udaliśmy się w drogę. :)

Jechaliśmy najwcześniejszym pociągiem, więc trzeba było wstać baardzo wcześnie - o 5.00. Wyruszaliśmy ze stacji Pendik. Na miejscu spotkała nas długa kolejka oczekujących na kontrolę biletową. Wyglądało to tak samo jak kontrola bezpieczeństwa i paszportowa na lotnisku razem wzięte. Obsługa średnio sobie jeszcze radzi z tym wszystkim, dlatego czekaliśmy kilkanaście minut zanim w ogóle zaczęli coś robić. Dla mnie czekanie w kolejkach, to jakby wrodzona umiejętność. Jakiś gen mówi, że czekać czasami trzeba i już. Może to polska przywara. :) Turcy jednak czekać nie potrafią!!!

Niezależnie od tego, gdzie tworzy się kolejka: w sklepie, na lotnisku, na stacji... Ok, w sklepie można się czasami zirytować, ale samolot czy ten szybki pociąg? Każdy ma zarezerwowane miejsce i wiadomo, że będzie miał, gdzie siedzieć. Mimo to, nic do nich nie trafia. Każdy chce być pierwszy. Nie rozumiem dlaczego. Najpierw przepychanki, a później awantury w pociągu o miejsce. :)

Kiedy wszystkie spory zostały zażegnane, pociąg ruszył. Mój sceptycznie nastawiony do kolei U. stwierdził, że jeżeli będziemy jechać w takim tempie, to do Eskisehiru nie dojedziemy do wieczora. Miał trochę racji, bo początkowo pociąg "pędził" z prędkością 50 km/h i niczym nie różnił się od starych, zardzewiałych pociągów Kolei Mazowieckich czy Przewozów Regionalnych. :) Na ekranach zamieszczonych wzdłuż wagonu cały czas wyświetlał się komunikat, że maksymalna prędkość to 250 km/h... Czekaliśmy cierpliwie. Wraz z upływającym czasem pociąg jechał szybciej aż w końcu osiągnął maksimum swoich możliwości. Pod koniec podróży wyświetliło się nawet 260 km/h! Sukces! Wszyscy ludzie robili zdjęcia wyświetlaczy prędkości i umieszczali na fb.

Jeśli chodzi o samą podróż, to muszę przyznać, że była bardzo komfortowa. Siedzenia ustawione w sporej odległości od poprzedzających to dla mnie wielki plus z racji mojego wzrostu. Wreszcie nie siedziałam z kolanami pod brodą. Oprócz tego, standardowo, klimatyzacja, wagon restauracyjny radio w fotelu (wystarczy podpiąć słuchawki) i serwis z przekąskami jeżdżący w tę i z powrotem. Nikt z głodu nie umrze. :)

Dojechaliśmy na czas. No, może 3 minuty spóźnieni, co na Turcję jest niczym, naprawdę.

Droga powrotna przebiegała trochę inaczej - SZYBCIEJ. I tutaj ostrzeżenie dla wszystkich, którzy zdecydują się jechać pociągiem. Jadąc do Eskisehiru, zatrzymywaliśmy się na każdej stacji. Pasażerowie mogli wsiąść w każdej chwili. W drodze powrotnej tak nie było i niektórzy pasażerowie z biletami do Gebze, musieli dojechać do Stambułu i stamtąd szukać połączeń. Nie rozumiem, jak to się mogło stać. Przecież na stronie powinna być jakaś informacja o rodzaju kursu pociągu. A może była, tylko nikt nie zwracał uwagi.

Podsumowując, polecam wszystkim wycieczkę pociągiem. Kupujcie bilety wcześniej i bawcie się dobrze! Na koniec kilka zdjęć:







Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Tureckie marki odzieżowe

Nasze przygody z cig kofte (bez mięsa) :)

Ramazan geldi!